Mania odchudzania czyli czy istnieje dieta cud?

Idealny świat-idealni ludzie. W szybkim świecie w jakim przyszło nam żyć utrwala się trend „doskonałości”. Musimy być lepsi, piękniejsi, lepiej ubrani i bogatsi. Tylko czy na pewno musimy?

Czym jest mania odchudzania? Jaki ma wpływ na społeczeństwo?

Media pokazują piękne szczupłe i przy tym „zdrowe” dziewczyny, na okładkach gazet, w Internecie pełno jest haseł „bądź fit”. Wszędzie pełno reklam o cudownych odchudzających herbatkach i innych złotych środkach. Mania lepszości Wmawia się nam, że 5 kg za dużo to już dramat i „zrób coś ze sobą”. Kładzie się nam do głów że produkty eko, diety bez glutenu cukru i bez mięsa też są „naj”. Jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami zdrowej żywności, milionem suplementów diety, terapiami odchudzającymi, ofertami zabiegów odsysających tłuszcz i innych takich „dobrodziejstw” współczesności.

I gdy widzimy te piękne obrazy, piękne kobiety -idealne urody, figury i ten cały bajkowy świat po spojrzeniu w lustro dochodzimy to wniosków że bardzo za bardzo nie pasujemy do tego świata. Przestajemy akceptować siebie jak dotychczas. Nasza fałdka na brzuchu jedna mała -urasta do rangi życiowego problemu. Kilka zmarszczek czy większe pośladki to już dramat, który nie jednej z nas spędza sen z powiek. I tak oto nasze życie jakie znamy i święty spokój który mieliśmy przepada bez wieści. Zaczynamy groźną walkę z samą sobą. Powtarzamy sobie, że taki czy inny rozmiar to za dużo o 2 rozmiary. Codziennie katujemy się myślami jak się zmienić co zrobić i gdzie. Bo przecież „wstyd iść na ćwiczenia z takim brzuchem”.

Gdy już nasz umysł zostanie odpowiednio zatruty tą wizją „lepszości”-nie potrafimy normalnie funkcjonować. Myślimy tylko o tym by coś ze sobą zrobić, by zgubić te kilka kg by wydawało się nam że już jesteśmy piękniejsze. Katujemy się dietami, najczęściej oczywiście z internetowych for bo „na pewno sprawdzone”. Poddajemy się bezwiednie manipulacji. Wchodzimy do świata, do którego nigdy świadomie byśmy nie chciały wejść. To jest krytyczny moment ale jeszcze o tym nie wiemy. Jesteśmy ogłupione tym wszystkim co jest „lepsze” od nas samych. Zaczynamy swój galop do doskonałości. Siłownia, ćwiczenia w domu, biegi, suplementy herbatki zioła, plastry i do tego jeszcze drakońska dieta cud.

Do tego zaraz dojdzie może solarium, korekcja ust i nosa i inne bzdury. Bo przecież „musimy to poprawić”. I przy tym wszystkim nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo jesteśmy sfrustrowane i zrujnowane-wewnętrznie. Popadamy w coraz głębszą paranoję choć teoretycznie na zewnątrz wygląda to tak jakbyśmy dostały takiego kopa do życia. Otoczenie początkowo zdziwione naszym dziwnym zapałem do zmian- cieszy się i dziwuje na zmianę. A my bez większej analizy problemu poddajemy się kolejnym cudownym zabiegom. Odsysamy tłuszcze, ćwiczymy, biegamy, mamy cudowną dietę-parę kg spadło. I w tej chwili dochodzimy do wniosku, że skoro spadło kilka kg to jeszcze kilka się uda. I te zazdroszczące koleżanki narzekające na swoje kilogramy które Ty już zgubiłaś- euforia nie zna granic. Niekończąca się historia. Wpadamy bezwiednie w wir, w pułapkę z której nie łatwo się uwolnić. I nie mówię tu o osobach które faktycznie posiadają nadmiar kilkunastu kilogramów czy znaczną otyłość i dla nich ćwiczenia mogą się zdrowotnie przysłużyć, ale o takich zdrowo wyglądających kobietach, które wpadają w szpony „wizji doskonałości”. Mówię o kobietach których ktoś kiedyś nie docenił. Z wewnętrznego poczucia niedowartościowania pchają się one same do świata zaburzeń psychicznych. Bo tylko tak można nazwać zdrowe ładne dziewczyny, które powtarzają w kółko wszem i wobec jakie to są grube, obleśne i okropne. Tylko tak można sklasyfikować ich tłumaczenia i próbę uzasadniania tych wszystkich diet, wysiłków i czasem wręcz morderczych zabiegów. Niestety trzeba nazwać rzeczy po imieniu… Pęd do doskonałości-nie jest zdrowy. Wymusza na naszym mózgu ciągłe przetwarzanie -kalorii, kilogramów, wartości odżywczych produktów, diet, suplementów i odpowiednich ćwiczeń. Z przerażeniem obserwuję jak niewiele kobiet dziś jest świadomych tego w jakie bagno się pakuje. Niewiele kobiet zdaje sobie sprawę, że dopiero w momencie przejścia do tego świata „odchudzania”-zaczyna naprawdę chorować. Może nie ciałem, ale duszą. To mroczny świat ubrany w uśmiech i pozory szczęścia. I ta chwila gdy waga wskazuje 5kg mniej-można skakać z radości do gwiazd. Tylko co dalej? Gdzie jesteśmy My-pełne wartości, dobre poczciwe kobiety? Nie wiemy gdzie jesteśmy bo trzeba zrobić nowe selfie i pochwalić się na facebooku jakie już jesteśmy fit, bo się udało 5 kg zrzucić.

Wypada się zastanowić jakim jesteś człowiekiem i ile znaczysz sama dla siebie jeśli pod wpływem nacisków reklam, ofert i trendu głoszonego w mediach że „Ty też masz zbędne kilogramy”-ulegasz i zmieniasz myślenie o sobie? Jak krucha i wątła jesteś wewnętrznie, że całe otoczenie może Ci wmówić co masz ze sobą zrobić? Jak łatwo Cię przekonać do strasznej głodówki mówiąc że to „na zdrowie”? Poddajesz się temu jak małpa w cyrku analizując nowe wciąż „lepsze od poprzednich”sposoby na zrzucenie kilogramów i wszystkiego co negujesz w sobie. I zdaje Ci się, że właśnie zrobiłaś coś najlepszego dla siebie. I nie wiesz – w jakim jesteś błędzie… Nie dostrzegasz już różnicy miedzy zdrowym – zadbaniem o siebie a katowaniem się dzień po dniu, odmawianiem jedzenia i przeliczaniem kalorii bez końca i bez sensu. Zdaje Ci się, że to jest Twój cel do którego podążasz, ale nic bardziej mylnego. To jest cel producentów suplementów, salonów oferujących zabiegi odchudzające, cel siłowni i trenerów indywidualnych. To niekończący się biznes, który rozkwita Twoim kosztem. Twoim i setek tysięcy normalnie wyglądających kobiet. Biznes który wymyśla nowe i nowe cudowne lekarstwa, płyny, ćwiczenia, sprzęty, zabiegi i.. to się nigdy nie skończy. A Ty? Usiądź i pomyśl o sobie i swoim życiu. Przypomnij co wyszło, co nie wyszło. Zastanów się jaka jesteś- wspomnij swoje wady i zalety. Pomyśl o rodzinie i przyjaciołach. Przeanalizuj jaka jesteś dla ludzi i jacy oni są dla Ciebie. Czy ktoś Cię kocha? czy są ludzie, którzy mówią Ci : „przestanę Cię kochać jak nie zrzucisz 7kg ?” Czy ktoś Ci co dzień powtarza że jesteś okropnie gruba, tłusta i obleśna? Czy ktoś Cię psychicznie depcze z powodu Twojej wagi? Jeśli tak jest to sytuacja jest prosta. Należy taką osobę pożegnać ze swego życia.

Tak, to trudne. Dlatego prościej wpaść w wir maniakalnego odchudzania, które zabija. Powoli sukcesywnie zabija. Zabija poczucie wartości, choć zdaje Ci się że już jesteś pewniejsza siebie i bardziej wartościowa bo zrzuciłaś te parę kilo. Jeśli musisz się dowartościować dietą ćwiczeniami i suplementami by poczuć się lepsza- to nie jesteś zdrowa i pewna swojej wartości. Ty sama sobie wmawiasz że będziesz lepsza jak schudniesz. Zastanów się najpierw realnie czy naprawdę masz z czego chudnąć! To że możesz mieć dwa kilo czy 7 kg za dużo, nie znaczy że masz zwariować na punkcie diet zabiegów i terapii. Oczywiście łatwiej jest dać sobie wmówić że jest się beznadziejnym niż pokazać złośliwcom drzwi. Nie łatwo jest pożegnać ludzi, którzy wypominają nam nasze niedoskonałości często z zazdrości czy innych absurdalnych pobudek. Warto jednak zauważyć, że zanim zacznie się te wszystkie chore manewry z odchudzaniem to pożegnanie takich złośliwców z otoczenia-może raptownie uzdrowić Twoje myślenie. Możesz poczuć się lepiej sama ze sobą nadal akceptując swoje kilka kg więcej. Kobieto! Jesteś wspaniała, dobra i mądra. Jesteś życzliwa, cierpliwa i pełna wartości-nie zapominaj o tym nigdy. Nigdy przenigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś tą gorszą wersją siebie. Nigdy nie akceptuj w ciemno tego co mówią o Tobie ludzie.

Nigdy nie przyjmuj tego za pewnik. Nie od dziś wiadomo, że nawet złota przyjaciółka od dziecka może kopać pod Tobą dołki tylko dlatego że jest zazdrosna. Najbliższa osoba może z wielu powodów wpędzać Cię w dolinę depresji nie zdając sobie sprawy jaką krzywdę być może na zawsze Ci wyrządza. Twoje życie jest w Twoich rękach i to Ty musisz się zastanowić czy i do czego potrzebne są Ci te wszystkie diety cud? Te wszystkie zabiegi, ćwiczenia i cały ten ekocyrk? Najlepiej byłoby przemyśleć te kwestie zawczasu -zanim wpadniesz w pułapkę. Jak wiemy jednak „mądry Polak po szkodzie” i pewnie czytając to jesteś już zaawansowanym treningomaniakiem który uważa że wszystko co tu piszę – to bzdury. Bo Ty przecież najlepiej wiesz jak się cieszysz i jaka jesteś szczęśliwa z tych wszystkich zgubionych kilogramów. Ok! Twoje święte prawo, ale stań w lustrze i przyjrzyj się sobie dokładnie. Czy przypadkiem nie widać wszystkich Twoich żeber na których nie ma deko tłuszczyku? czy przypadkiem Twoje ręce i nogi nie są cienkie jak usychające badyle? Czy Twoja cera nie straciła przypadkiem blasku a włosy nie stały się wiotkie i osłabione? Pomyśl tak naprawdę i bądź szczera sama przed sobą. Jeśli jesteś szczupła to po co się katujesz? Dla kogo, bo czy dla siebie na pewno ? A jeśli nie to po co to robisz? Jaki jest sens w odchudzaniu się na siłę „z kości na ości” ? Dlaczego dałaś się przekonać do wizji lepszego świata, który w efekcie Cię niszczy? Dlaczego nie zrezygnujesz w porę i nie zaczniesz żyć i jeść jak zdrowy człowiek? Niezdrowe trendy są dziś tak silne że naprawdę niewielu ludzi decyduje dziś w pełni o sobie samym. Ulegamy z łatwością naciskom, manipulacjom i temu wszystkiemu co przedstawia się nam jako „lepsze”. Bo ktoś tak powiedział i nas to boli. Nam doskwiera sama myśl, że ktoś może o nas tak czy inaczej myśleć. Wypada się zastanowić dlaczego w ogóle nas tak bardzo dotyka czyjaś krytyka? Dlaczego nie jesteśmy na nią gotowi? Może jesteśmy zbyt słabi? czujemy się niedocenieni, niewartościowi zbędni i okropni -sami ze sobą. Dlatego tak łatwo ulegamy presji otoczenia przyjmując cudze słowa jako pewnik i wyznacznik dalszego działania. Nie dajmy się zwariować! Wiele jest kobiet młodych i starszych które mają te kilka kilo więcej, mają pełniejsze biodra i biust i pośladki, ale to nie znaczy od razu że one wszystkie powinne się odchudzać!

Znaczy to na pewno że one same powinny siebie – zaakceptować. Słowo klucz AKCEPTACJA Zapytaj siebie jaka jesteś, co masz w sobie dobrego i co w sobie lubisz, czego nie lubisz. Odpowiedz sobie na kilka pytań zawczasu. I zapewniam że znajdziesz przyczynę swego złego samopoczucia, znajdziesz powody dla których ciężko jest Ci z Twoimi niedoskonałościami. Odkryjesz te mroczne przestrzenie w sobie z którymi być może dotychczas nie chciałaś się zmierzyć. I może się okazać że drobne zmiany w otoczeniu pomogą Ci na nowo uwierzyć w siebie. Bo przecież nie potrzebujesz diety by poznać swoją wartość! Nie potrzebujesz ćwiczeń i suplementów by zrozumieć siebie! Nie potrzebujesz wrzucać co dzień nowych zdjęć na portal społecznościowy by znajomi szczerze lub mniej szczerze zachwycali się Twoimi „postępami”. Nie potrzebujesz takiego sztucznego budowania poczucia wartości. O swojej wartości stanowisz Ty sama i nikt więcej. Ty sama wyznaczasz ile jesteś warta i jaka jesteś. Nie potrzebujesz do tego wspomagaczy i innych ludzi. Musisz zrozumieć, że jesteś dobra i wyjątkowa nawet gdy masz ileś kilo więcej niż wszystkie wylaszczone kobiety z okolicy. Musisz dojść sama do tego, że Tobie te kilka kilo więcej nie przeszkadza, bo to Twoje ciało. Musisz pokonać uzależnienie od chęci posiadania akceptacji w otoczeniu. Bo problemem nie jesteś Ty ani Twoje kilogramy. Tylko ten wieczny pęd który nam wmówiono. Te chore przekonania że trzeba się odchudzać bo wszyscy tak robią. Bo wstyd pójść na basen, czy włożyć sukienkę.

Kobieto! Żaden wstyd! Bądź sobą. Bądź radosna, pełna życia i dziękuj za te nadkilogramy. I uwierz że są tysiące kobiet które tych kilogramów nie mają i chętnie by się z Tobą zamieniły. Nie uwierzysz ale tak jest. Nie uwierzysz bo o tych kobietach się nie mówi. Ich nie ma w tym biznesie- nie ma w mediach, na bilboardach czy w gazetach. One siedzą w domach i zastanawiają się jak przytyć te parę kilo -tak jak Ty główkujesz jak je zrzucić. One oddałyby wiele za złoty środek na parę kilo w górę. Ty masz te parę kilo z których nie potrafisz się cieszyć. One chciałyby mieć to co Ty masz i całkiem szczerze Ci zazdroszczą. One istnieją – choć nie mówi się o nich zupełnie bo nie jest modne mówienie o przytyciu. Cały świat truje się manią chudnięcia. To co piszę nie ma na celu obrażać kogokolwiek. Chciałabym jednak by choć jedna osoba po przeczytaniu tego mogła zastanowić się na nowo – nad podjętymi wysiłkami i jeśli choć jedna w porę zewie z tym nałogiem odchudzania- to mój tekst spełni cel.

Mania odchudzania – podsumowanie artykułu

Zastanówcie się drogie panie jak wiele jesteście warte – z kilogramami czy bez, opalone czy białe, z regulacją brwi czy bez, z poprawionymi ustami czy nie. Zastanówcie się nad prawdziwą przyczyną waszych dolegliwości i nie szukajcie rozwiązania problemów duszy- w katowaniu swego ciała. Skutki są zawsze opłakane i nieodwracalne.